czwartek, 5 maja 2011

Zmiany

          To juz prawie trzy miesiace od kiedy blakam sie po USA.Zaczynam przychylniejszym okiem myslec o Europie. CT znam juz dosyc dobrze . Jest to jeden z najbogatszych i najlepiej prosperujacych stanow w stanach :) Pokonujac swoja niesmialosc poznalam wielu ludzi. Z ktorymi zwiedzami co tylko mozliwe, chodzimy na eventy badz poprostu upijemy sie na zaboj celebrujac przy kazdym wzniesionym shocie "na zdrowie".Pozostalo mi juz tylko 8 tygodni w CT przed moja wielka wyprawa..... NYC, Boston, Hartford,Philadelfia- miejsca ktore "znam juz dobrze" przestaly podniecac mnie jak na poczatku, choc nie ma co ukrywac, ze aby poczuc sie ambasadorem NYC potrzebujesz kilku lat.....
Zaczynam zauwazac juz  tak wiele rzeczy dzialajacych na  szkode mojego wymarzonego panstwa. Amerykanski system oswiaty, medyczny, dziwne zasady panujace w miastach, olbrzymia segregacja rasowa, agresja i brud na ulicach, znudzone nastolatki przesiadujace w MC-donaldach , niedbalstwo i  totalny brak gustu (mam na mysli ubrania, dziwni mnie to bardzo bo za kazdym razem gdy wybieram sie na shoping nie moge zrozumiec tego dlaczego w polsce sa tak wygurowane ceny za tak nie ciekawy towar) to tylko niektore informacje ktore sprawily by  , ze w miejscach w ktorych bylam nie potrafilabym zamieszkac .
Pewnie California badz Floryda wywoalaj zamet w mej malej glowce , no ale kto wie zobaczymy. Znowu udaje mi sie wsyztko, prawie wszytko:) Pieniadze odkladane na podroz wydaje w barach- z czego nie jestem dumna ,ale poznalam super ekipke wiec coz zyje sie raz . Zawody milosne tez sa mi nie obce no ale tak to juz jest w tej ameryce :) . Zycie na pewno wydaje sie latwiejsze ale czy lepsze? Spotykajac Europejczykow ciezko nie uslyszec opinni " nigdy bym tu nie zamieszkal, chciaabym ukladac zycie w Europie, moze pojade szukac mego miejsca do Azji?".A co ze mna? Moze Ameryka Poludniowa albo Australia?I TUTAJ CIEKAWOSTKA, PO SPOTKANIU GLOBRTAKERA Z aUSTRALII DOWIEDZIALAM SIE O INTERESUJACYM BILECIE ZA OK 2,5TYS.DOLOAROW DOOKOLA SWIATA. (albo wybieramy polnoc poludnie albo wschod zachod),trzeba bedzie sprawdzic te informacje na pewno.

Granice mojej cierpliwosci zostaly wyczerpane ! Jako polski obywatel  moja wycieczka do meksyku , Canady czy na Bahama jets praktycznie nie mozliwa w zwiazku z zakupionym biletem powrontym do Europy z USA..... ile jeszcze czasu musi minac, zeby zaczeli traktowac nas powaznie na swiecie?

piątek, 11 marca 2011

Gdy zapada zmrok...

NY ogarnia zupelnie inny nastroj.
Oczywiscie nie zapominajac o nigdy nie zasypiajacym manhattanie ktory wlasnie o zmroku staje sie najcudowniejszym miastem swiata ( jest to wylacznie moja opinia, ale prosze nie zapominajcie , ze znacznie mniej widzialam niz widziec powinnam, jest tyle miejc o ktorych juz mysle i powoli ,bedac juz tak blisko wspanialosci zastanawiam sie nad wyborem,priorytetami i tym co nie moze czekac na moment kiedy znowu udam sie gdzies ...)  Roosevelt Island jest miejscem gdzie polecam udac sie kazdemu turyscie , zasiasc na laweczce i spojrzec przed siebie. Rozlegle budynki, miliardy swiatelek, klasyczne zdjecie panaramy manhattanu najprawdopodobniej pochodzi z tej wyspy na kotra mozna dostac sie tylko i wylacznie przez jedyny most zwany Queensboro Bridge badz dla ludzi lubiacych odrobine wrazen i  wysokosc przez kolejke unoszaca sie pod owym mostem.(raptem 2,5 $ , a zawsze troche radosci), ale pomijajac takie miejsca , bezpieczne w nocy (do kotrych na pewno bede wracac i opisywac je jeszcze nie raz) NYC jest miastem wiecznie zyjacych w strachu ludzi. Kazda z dzielnic w miejscu gdzie zamieszkana jest przez "bialych" jest wzglednie osiagalna na nocne przechadzi.Ale w momencie gdy  ta sama dzielnica , 3 ulice dalej, jest tzw. gettem nie warto ryzykowac(nie bierzcie sobie tego do serca, ja sie nie boje, raczej boje sie bardzo ale no ryzyk no fun:P ) .

poniedziałek, 28 lutego 2011

views

Narazie jestem pewna , ze...

NYC jest miastem niewyczerpanych pokladow energii, usmiechu i wszystkiego czego w chwili obecnej moge zapragnac i potrzebowac.Wysiadajac na Grand Central Station czuje  ze zyje :) tlumu ludzi wszystkich narodowosci,kolorow skory.Halas krzyki, glosny smiech.Kolorowe ubrania, panowie w garniturach i obowiazkowo shox-ach tudziez air max-ach ,panie z wyatkowo dorodnym afro na  glowch i ja posrod nich.
W NY kazdy jest anonimowy,nikt na nikogo nie zwraca uwagi , kazdy podaza swoimi sciezkami i za swoimi sprawami.Kieruac sie z Grand C.S. udaje sie odrazu na  5th Ave gdzie wiem , ze znajde wszytsko czego potzrebuje.
Informacja dla turystow: ile dolarow bedziecie posiadac tyle wydacie.
Co 5 mn MC,pizze, paczusie,knajpki, restauracje i...... shoping-najlepszy na swiecie. Wielkie szyldy od marek takich jak Channel, d&g,Rolex,Nike, NBA story(ktory niefortunnie do marca jest remontowany i zmienia swoje poolozenie, jestm bardzo ciekawa gdzie?  )Gucci to na 5th Ave chleb powszedni :) Samo wejscie do sklepu "appla :P "robi wrazenie. Mega wypasione apartamenty , hotele ze swoimi door boy-ami ubranymi w nienaganne smokingi robia wrazenie.Eleganckie panie z lokajami ktorzy nosza ich  zakupy( one zajete sa trzymaniem swoich pieskow) nagabywacze z Empire State Bulding ( kolejna informacja dla turystow-warto jest wydac bagatela 52 dolary aby wjechac na sama gore, zalapac sie na pokaz multimedialny na ktorym zobaczycie caly manhattan z  lotu ptaka, niezapomniane przezycie) czy poprostu wszyscy ludzie ktorzy poruszaja sie po aleji sprawiaja, ze cisnie sie na usta  tak dobrze wszystkim znane , dla wielu przereklamowane I LOVE NYC.
Times Square jest ta czescia manhattanu na ktorej jak wygram 100milionow zamieszkam :) W dzien nie wywoluje tylko wspanialych emocji co juz o zmierzchu. Miliony swiatelek, bilbordy, tetniace zyciem knajpy,wszystko na odcinku zaledwie (bo ja wiem)500m? - tam bede wracac za kazdym razem gdy znajde sie w NY.
Dziewczyny warto zapamietac, ze to wlasnie tam znadue sie olbrzymi sklep Roxy, Elementu, abercrombie&f oraz adidas oldschool-onlu 4 ladys :) Perfumerie, sklepy  kosmetyczne, saloniki fryzerskie...wszystko czego potrzebujemy gdy dopadnie nas zly nastroj-chociaz nie wiem czy jest to mozliwe bedac w miescie ktore nigdy nie zasypia....


piątek, 25 lutego 2011

O Conektiket

Conektiket jest landem ssiadujcym z NY city oraz Bostonem. Gry, lasy, jeziora, przepiekne pejzaze to jest to co widze kazdegi dnia. Gdy swieci tu slonce (a tego nie brakuje) tworzy magiczny nastroj,chyba stane sie wrazliwa na piekno przyrody. Wczoraj wieczorem znowu pruszyl snieg ale jest tak niesamowicie czysty i blyszczacy , ze zrobilby wrazenie na wszytskich :)
Avon- miasteczko w ktorym zyje jest enklawa w USA.Segregacja rasowa jest tu na pozadku dziennym. Ludzie sa przyjazni ,obdarzaja  mnie kazdego dnia serdeczyn usmiechem i typowym dla calych Stanow "hi, how are u?"
Do mego miasteczka nie ma nawet znakow z autostrady-jezeli nie wiesz , ze jest to na pewno sie nie dowiesz. Ludzie nie zamykaja domow, nie maja platow, alarmow, auta z kluczykami i otwartym drzwiamy na podjedzie to calkowicie normalna sytuacja. Przypomina mi to troszke cudowna Norwegie.Przy porannej kawie spogladajac w strone lasu(czyli ogrodu) nie trudno zuwazyc pelzajace  cheep monkey -cos innego niz wiewiorka, jelenienie  badz lisy. Podobno sa tu nawet niedzwiedzie lecz nie mialam okazji sama sie o tym przekonac.
Ludzie u ktorych mieszkam Monika i Artur sa fantastyczni :)Przestalam sie juz calkowicie wstydzic i ciesze sie , ze moge z nimi przebywac na pewno naucza mnie wiele. Ich dom jest cieply i rodzinny.
Zegar biologiczny zapomnial juz o czasie europejskim i za nic na swiecie nie chce sobie o nim przypomniec.Tu zyje sie latwiej i w przeciwienstwie do cudownego NY ,  nie ma pospiechu i tak klasycznego push the tempo:)
Kocham Polske ale za kazdym  razem gdy znaduje sie w innym miejscu (tym razem tez totalnie innym swiecie) mysle, ze chyba nie bede potrafila ,a przede wszystkim nie bede chciala budowac swoego domu i rodziny w nasze ojczyznie

poniedziałek, 21 lutego 2011

kierunek USA: 20.02.2011

kierunek USA: 20.02.2011: "No to jestem-Ania w USA. Za namowa Olgi oraz ku radosci okna postanowilam opisywac od czas do czasu gdzie jestem i co robie. Na samym wstepi..."

20.02.2011

No to jestem-Ania w USA.
Za namowa Olgi oraz ku radosci okna postanowilam opisywac od czas do czasu gdzie jestem i co robie. Na samym wstepie podkresle, ze przyjechalam tu sama i to czego nie zapamietam, opisze badz uwiecznie na fotkach przadnie.
Brak kompana podrozy wywolywal przed wyjazdem wiele emocji (co juz w samolocie okazalo sie totalnie nie potrzebne)
Juz sam samolot,ten docelowy do NY,  dal mi do zrozumienia, ze Stany to nie Europa. Olbrzymia maszyna, wielu pasazerow i gorace posilki uswiadomily mi , ze to co zobacze po wyladowaniu bedzie .... duze :).NY z lotu ptaka wygladal niesamowicie, port,ocean i miliony swiatelek.
Po odebraniu bagazu i rozmowie z konsulem (ktory stwierdzil , ze basket jest raczej slabym sportem i dziwi sie, ze przebylam taka droge aby ucieszyc wzrok i serce prawdziwym meczem ) kupilam (pamietajac o najdrozszych kruszynach) camele oraz cole wydajac swoje pierwsze 20 baksow.Juz Pan w kiosku dal mi przedsmaczek amerykanskiego szalu. Pierwszy camel spalony z Joem smakowal inaczej-przyznam sie szczerze,ze  lepiej :)

Przed lotniskiem kolejka zoltych taksowek,wielkich terenowych  fur ,typowo filmowych limuzyn(przerobione Hamery to raczej codziennosc) oraz niekonczacy sie trafik ;). SZybko zatracilam kontrole gdzie jestem N. Jearsy or NY ? Jadac samochodem, oczywiscie automatem, nie moglam wyksztusic z siebie ani slowa ogladajac przez okienko moje wymarzone miasto :)....